wtorek, 31 grudnia 2013

My darling...

Chciałam napisać o tym jak bardzo świetnie się czuję od kilkunastu a dokładnie 10 dni. Jak rozpiera mnie radość i duma, że wytrzymałam, te wszystkie złe dni i zaczekałam na takie szczęście które mnie spotkało.. Którego się nie spodziewałam i zupełnie mnie zaskoczyło.

Czas szybko płynie, niedawno żegnałam 2012 w oczekiwaniu na 13'  zupełnie samotna i nieszczęśliwa. Te rok był dla mnie utrapienie, nie dość, że zupełnie nic nie zmieniłam, co miałam na celu, wycierpiałam najwięcej ile się dało. Zaczynając od problemów szkolnych, przez rodzinne aż do miłosnych które były kłopotliwe. Cóż mogę powiedzieć, TAK byłam zupełnie samotna i zagubiona.
Jeśli ostatni dzień roku ma być jak cały następny rok to wiem jedno, będę szczęśliwa...

Czuję to, że to właśnie ta osoba, nie wiem może to mylne wyobrażenie ale jestem tego PEWNA!

Ciągle o nim myślę, nie mogę się na niczym skupić, ciągle się śmieje. Jest po prostu kochany. Naujkochańszy. Najlepszy. Najsłodszy. Nadopiekuńczy. Spokojny. Najdroższy. Naj bardzo...

I nic nie wyrazi tego co czuję, bo ciągle mogę z nim "spędzać" czas. Nie wyobrażam sobie teraz aby mogła go zostawić czy stracić. Oby nigdy

Wiem, wiem wiem czułam tak kilka razy to samo, ale to jest coś innego, po prostu coś ale ze wzajemności i to jaką! Nigdy nie czułam się tak dobrze w czyimś towarzystwie.

Chcę zakończyć ten rok razem z nim i wejść w 14' również niedosłownie z R.
Jeśli mogę prosić o jedno, to tylko o to aby to się nigdy nie skończyło...

piątek, 27 grudnia 2013

..

Te święta zapamiętam na bardzo długo. Czuję to, tutaj w serduszku, coś się we mnie zmienia, jakaś cząstka mnie, a raczej większość jest szczęśliwa. Zapomniałam o P, tak szybko jak to tylko możliwe, sama jestem zdumiona, że tak można. A pojawił się ktoś inny. Kochany.

Dzięki Tobie, ciągle się uśmiecham, jak sobie tylko o Tobie przypomnę, mam dużo siły na walkę z tymi problemami. Teraz już wiem, że nic mnie nie złamię, dojdę do moich wymarzonych 58 kg.. !

Tu i teraz.

21.12.13

sobota, 21 grudnia 2013

3 Listopada. To magiczna data. Wtedy właśnie tego wieczoru, coś się zaczęło, tylko po to aby, za chwilę z wielki hukiem i bólem w serduszku poległo na laurach.
Siedzę tutaj od kilkunastu minut, z wielkim litrowym kubkiem herbaty z dużą ilością cytryny, jaką lubisz najbardziej i dość skoczną muzyką, która ma na celu poprawić mi ten przed świąteczny humor, który i tak się nigdy nie poprawi, może zewnętrznie przy bliskich, aby im było ciepło na serduszku, że u mnie wszystko w porządku. Ale przecież tą maskę zdejmę od razu kiedy tylko będę sama, ze swoimi myślami i wspomnieniami.

Nie mam pojęcia dlaczego za każdym razem piszę o swoim smutku i rozczarowaniu, przecież wcale nie jest tak źle, zawsze może być gorzej, prawda?

Herbata wypita, Ciebie dalej nie ma.

18:52

Czekam do pon na Ciebie K, robaczku!

czwartek, 12 grudnia 2013

I już lepiej pójdę spać 23.32
Za późno, na rozmyślanie które trwa w nieskończoność. Boję się o siebie. Co mogę zrobić ?
Mięśnie pulsują, nadgarstki bolą, ale zaciskam zęby i idę dalej.

Bez Ciebie. Byle szybciej, byle dalej, jak najbliżej.
Muzyka koi serduszko i wszystkie rany. Wszystko boli od tej cholernej tęsknoty, za czymś czego nigdy nie doświadczyłam, lubię Cię i chyba to ten wielki problem który muszę pokonać : sama, jak miło.

Obiecuję sobie, że od teraz nie myślę o tym, o tej miłości której przecież nie ma. Nie myślę o Tobie, choć wie, że dotychczas robiłam to przynajmniej kilka razy w ciągu minuty, to obsesja na punkcie kogoś kogo jeszcze nie znamy? Dopasowuję każdego nowo poznanego chłopaka do siebie, do swoich upodobań, zainteresowań. A on zawsze pasuje, bo szukam tylko miłości odwzajemnionej.

Świat jest tak piękny, dopiero teraz zauważam ile tracę czasu na te wszystkie niepotrzebne rzeczy typu internet.. Muszę zerwać tą linię

Kocham tylko jedną osobę.  Dextera....
Nie Ciebie P, zapomnij..
Nie wiem co to miłość, nie wiem co to przyjaźń, prawdziwa przyjaźń. Wiem natomiast co to cierpienie, ból, bezsilność, oczekiwanie, bezmyślne życie.
Czasem mam wrażenie, że już nic miłego nie przytrafi mi się w tym zgorzkniałym życiu.
Nie zawita żaden promyk do serca. Nie otworzy się żadna z bram prowadząca do krainy szczęścia.

A wystarczyłaby mi tylko jedna osoba. Już nawet nie potrafię pisać, ręce zimne z tęsknoty. I oczekiwanie, ta cichość mnie przeraża, cichość w telefonie i tutaj, w internecie.

Nie umiem patrzeć na Ciebie, sama przed sobą czuję się dziwnie. Mam kaszel, i zarumienione policzki tak jak tamtejszego dnia i ochotę na piwo z Tobą... I gęsią skórkę i dreszcze, i łzy w oczach które zaraz wyfruną na zewnątrz, gdybyś tylko wiedział, jak jestem bezsilna, jak bardzo jestem do Ciebie podobna i słaba. Gdybyś tylko zapytał...
Wiem jedno, nie opowiedziałabym Ci tego wszystkiego, boję się.

Czuję się brudna
A pragnę tylko jednego : MIŁOŚCI

Kochajmy więc mocno, bo niedługo umrzemy.

Nie potrafię z nią już dłużej być. Jedyne co mogę jej dać to papieros przed śniadaniem, kawa w czasie przerwy i seks na stole po kolacji. 

Zabijaliśmy nadzieję w plątaninie ubrań, bielizny i włosów rozlanych na podłodze. Sam nie wiem kiedy zatraciłem się w tym wszystkim, dbając jedynie o chwilę obecną, odtrącając na bok konsekwencje własnych czynów i decyzji. Tak dobrze mi było z Tobą, kiedy świat nas nie widział, kiedy nie zdawał sobie sprawy, że jesteśmy tak blisko, mimo, że widzieli nas tak oddalonych od siebie. Co stało się z tym sekretem, który cieszył tylko nas? Dzisiaj została kawa i papierosy. W głowie brzmią słowa kłótni na przemian z ciszą. Wciąż pamiętam jak w ciemnościach szukałem Twojej ciepłej dłoni. Skradałem się pocałunkami po Twoim kręgosłupie, aż do szyi, odsłaniając z niej włosy. Spałaś tak spokojnie. Szelest Twojego oddechu odbijał się od poduszki, zostawiając na niej przyjemne ciepło. W słoikach na półkach gasły ostatnie świeczki, a woda kapiąca z kranu ucichła. Ciężki spokój unosił się w pokoju, jednak był przyjemny i taki beztroski. A potem? A potem umarłem, umarliśmy. Jak te świeczki, wypalone. Bez tlenu.

 Nigdy nie chciałem się spakować i uciec od Ciebie. Uwielbiałem na Ciebie patrzeć, kiedy drżałaś od moich pocałunków lub kiedy uśmiechałaś się przy wspólnym śniadaniu, na którym zresztą rzadko zostawałaś. Nie mogłem oderwać od Twoich oczu moich własnych. Rzęsy drgały z każdym kolejnym ruchem, a miarowo wypuszczane przez Twoje słodkie usta powietrze odbijało się echem od mojej szyi, zostawiając na niej przyjemny i ciepły posmak Ciebie. Chciałem scałować z Ciebie duszę, czuć Cię bardziej i bardziej. Nie byłem przecież zły, mimo, że całe życie chciałem. Bywałaś u mnie kilka razy w tygodniu, przewijając się i wijąc na blacie kuchennym, na stole, podłodze czy łóżku. Stanik plątał się gdzieś między ramieniem, a łokciem, a pościel była przyjemnie chłodna. Rozlane morze Twoich włosów na poduszce i ten chwilowy bezdech. Koniec. Zwykle zbierałaś rano swoje rzeczy i trzymając w ręce obcasy zamykałaś cicho drzwi. Byłem taki niespokojny zasypiając. Bałem się, że rano obudzę się właśnie sam. I wtedy zrozumiałem jak bardzo Cię kocham, wziąłem walizkę, wrzucając do niej kilka koszul, spodnie, drobne, bokserki oraz nasze zdjęcia i biorąc do ręki gitarę,  a potem wyjechałem.
 
Boicie się krzyczeć
Boicie się milczeć
Boicie się marzyć
Boicie się śnić
Boicie się myśleć
Boicie się oddychać
Boicie się działać
Boicie się żyć
Boicie się umierać
Boicie się nie bać
Boicie się słuchać
Boicie się mówić
Boicie się krzyczeć
Boicie się milczeć
Boicie się wierzyć
Boicie się nie ufać
Boicie się zachwycać
Boicie się narzekać
Boicie się myśleć
Boicie się marzyć
Boicie się niszczyć
Boicie się tworzyć
Boicie się buntować
Boicie się poddawać
Boicie się żyć
Boicie się umierać
Boicie się nie bać

niedziela, 8 grudnia 2013

Notka suicydalna.
Doszłam do połowy swefo celu, do reszty nie mam siły dążyć. 79 kilogramów.
Dlaczego piszę tutaj? Ponieważ piszę ostatni raz. 
Chcę prosić abyście mnie nie szukali, bo zwyczajnie mnie nie będzie.

Chciałam tylko się zmienić, zmienić na lepsze. Przestałam się okaleczać, narzekać na wszystko. 
Zwalczałam nawet problemy z narkotykami. W końcu przestałam jeść, bo widziałam, że wszyscy odrzucacie mnie przez mój wygląd.
Nie pomogło.
Nie daję już rady walczyć.
Nie wiem czym sobie zasłużyłam na samotność, nie mam do cholery jasnej pojęcia.
Gdzie tylko byłam ja tam nie było nikogo.
Zdałam sobie sprawę, że moja osobowość pozostała już tylko w internecie ponieważ w świecie realnym jestem przegrana.
Wykorzystywanie mojej osoby do waszych sadystycznych celów mnie przerosło. 
Chcę się stąd usunąć przypominając sobie ile zła przeze mnie powstało.
Pisząc stąd mam na myśli świat. Stoję właśnie z pętlą na szyi, gdy to udostępnie...
Nastanie czas mej czterominutowej agonii.
Odpływam w wieczny sen, przepraszam, jeśli komuś to sprawiło przykrość.
Jeśli komuś uroni się łza to ją wytrzyjcie, ale dziękuję za to, że jest prawdziwa.
Żegnam.

Now, everybody loves me.

sobota, 7 grudnia 2013

Więc...?


Wszystko się wali na łeb na szyję z dietą, szkołą, rodzicami, pracą, kasą i chęciami, żeby ogarnąć to wszystko. Nie poradzę sobie z tym szybko. W dodatku moja najlepsza przyjaciółka narobiła niezłego bałaganu. I to też ja muszę posprzątać.
Słodkie za słodkim, napady, jedzenie w nocy, mało ruchu, dużo spania, podkrążone oczy, poobdzierane paznokcie, burdel w pokoju, burdel w głowie, chaos, chaos, chaos.
To nie jestem ja. To nie będę ja.


Znikam.
Ale będę obserwować te, które zawsze były przy mnie. Wrócę na pewno, mam nadzieję, że szybko. Tym razem nie poddam się raz na zawsze, poczekam tylko na dobry moment, żeby kontynuować. Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze...

  
***

środa, 4 grudnia 2013

To piękne uczucie pełnego żołądka, jestem pełna, ale to nic, jem dalej.
Tony mandarynek.
Tyle wyrzeczeń, poszło na marne. W ciągu jednego wieczoru. Kurwa.
Zaczynam od jutra. Musze jeszcze poćwiczyć, wylać tonę potu, namęczyć się. Pomóc sobie. I Tobie. 

niedziela, 1 grudnia 2013

Tęsknie..
otulasz mnie niewidzialnym sobą, coraz cieplej, ogrzewaj mnie tak codziennie.
Twoim zapachem i oddechem, którego nigdy nie zasmakowałam, i nie doznam ..
Zachody są tak piękne i tak chłodne, prawie tak jak Twoja postawa wobec mnie.
Ale co ja mogę ? Tylko powiedzieć Ci jak bardzo mi zależy, choć nigdy tego nie zrobię, za mało odwagi by kochać i przyznać się do tego..

Przypominam sobie Twój zapach, intensywny i męski. Mocny i zarazem delikatny.
I wiem, że tak noc będzie samotna i mokra, w łzach za Tobą. Ah, tak bardzo cierpieć, nie potrafię już nawet płakać i pisał ładnie również.

I jestem tego pewna, że znowu się rozczaruje. Pozostaje mi tylko nadzieja. Ale jak wierzyć i ufać skoro już nie daje rady, i wiem, że mnie zawiedziesz...
 Głupia ja.